Dlaczego nie powinniśmy spełniać wszystkich zachcianek naszych dzieci?
Drodzy Rodzice,
Każdego dnia staracie się dawać swoim dzieciom to, co najlepsze – miłość, opiekę, bezpieczeństwo. Jednak w tej pięknej trosce łatwo popełnić błąd, który może niepostrzeżenie zaszkodzić rozwojowi Waszego przedszkolaka. Tym błędem jest spełnianie wszystkich pragnień dziecka od razu, bez nauki cierpliwości i wyczekiwania.
Dlaczego samokontrola jest tak ważna?
Samokontrola to umiejętność panowania nad emocjami i impulsami. Dla dziecka oznacza to np. Zdolność poczekania na swoją kolej, odłożenia przyjemności w czasie czy radzenia sobie z frustracją. To także pierwszy krok do budowania odporności psychicznej, cierpliwości i wewnętrznej równowagi – cech, które w przyszłości pomogą im osiągać cele i odnosić sukcesy.
Jak wspierać rozwój samokontroli u przedszkolaka?
Dzieci w wieku przedszkolnym naturalnie chcą wszystkiego „na już”. Gdy czegoś im odmówimy lub każemy poczekać, często reagują gniewem lub płaczem. To normalne! Właśnie w takich momentach warto pokazywać dziecku, że odraczanie przyjemności jest czymś dobrym i potrzebnym.
Proste, codzienne sytuacje uczą samokontroli:
- „Obejrzysz bajkę, gdy posprzątasz zabawki.”
- „Dostaniesz ciasteczko po obiedzie.”
- „Możesz dostać dwa cukierki, jeśli poczekasz do powrotu do domu, albo jednego – ale już teraz.”
Tego rodzaju zasady pomagają dzieciom zrozumieć, że nie zawsze wszystko dostajemy od razu – a czekanie i wysiłek często przynoszą większą nagrodę.
Czym grozi spełnianie wszystkich zachcianek?
Dziecko, które zawsze dostaje to, czego chce, uczy się, że nie musi czekać, starać się ani rezygnować z niczego. W przyszłości może mieć trudności z radzeniem sobie z niepowodzeniami, frustracją czy brakiem natychmiastowej nagrody za wysiłek. Może też szybciej tracić zainteresowanie działaniami, które wymagają cierpliwości i wytrwałości.
Jean-Jacques Rousseau już dawno temu zauważył:
„Czy znacie najpewniejszy sposób na unieszczęśliwienie dziecka? Przyzwyczajajcie je do tego, że wszystko dostaje!”
Wychowujmy dzieci z myślą o ich przyszłości
Pamiętajmy – nie chodzi o to, by dzieciom odmawiać wszystkiego, ale o to, by nauczyć je czekania, doceniania wysiłku i radości z osiągnięcia celu. Każda chwila, kiedy przedszkolak uczy się cierpliwości, jest inwestycją w jego szczęśliwe, spełnione życie.
-----------------------------------------------------
SŁOWA MAJĄ MOC
Potrzeba przynależności, miłości i akceptacji, więzi emocjonalnej, wspólnoty, akceptacja dla trudności i ograniczeń dziecka, szacunek dla jego uczuć i potrzeb, okazywanie zrozumienia, obdarzanie zaufaniem, poświęcanie czasu, dostrzeganie starań i podkreślanie mocnych stron, pomoc w rozwiązywaniu problemów, nieocenianie i niekrytykowanie osoby dziecka i jego cech tylko dezaprobata dla nieprawidłowych zachowań – to jedne z najważniejszych potrzeb każdego dziecka. Brak realizacji tych potrzeb przez dorosłych a w szczególności przez rodziców powodują deficyty i zaburzenia w rozwoju osobowościowym i psychospołecznym dziecka a później dorosłego człowieka.
Dziecko intuicyjnie czuje, że jest kochane i akceptowane, ale potrzebuje to również usłyszeć od dorosłych. Dlatego istotne jest dostarczanie dziecku pozytywnych komunikatów, które wzmocnią w dziecku poczucie bycia kochanym i wiarę w to, że dla dorosłych jest kimś naprawdę ważnym, potrzebnym i kochanym.
CZY NIE PRZESADZĘ?
U dorosłych pokutuje przekonanie, że częste chwalenie dziecka przyniesie więcej szkód niż korzyści, że dziecko będzie wzrastało w przekonaniu, że jest najlepsze, najważniejsze, nie będzie znało granic lub nie będzie widziało swoich słabych stron. W rzeczywistości jest inaczej – dziecko wychowane w poczuciu własnej wartości i bezpieczeństwa, będzie potrafiło wysłuchać krytyczne uwagi, komunikaty, które nie zawsze są dla dziecka przyjemne. Należy pamiętać, że relacje dziecko – rodzic (dorosły) to wzajemna komunikacja, wymiana informacji a te nie zawsze polegają na chwaleniu, akceptacji zachowań dziecka.
PRZEPIS NA ODPORNOŚĆ PSYCHICZNĄ
Według badań i poradników dla rodziców idealna proporcja to pięć do dwóch, czyli pięć pozytywnych komunikatów na dwa negatywne/krytyczne.
W sytuacjach trudnych, warto pośród słów krytyki pamiętać o pozytywach. Oczywiście w miarę umiaru i rozsądku, czyli nie może to wyglądać tak, że dziecko najpierw usłyszy te „złe” wieści, a za kwadrans pięć dobrych. Informacje te powinny być rozciągnięte w czasie i to my dorośli powinniśmy pamiętać i pilnować tych proporcji. W przeciwnym razie dziecko będzie miało poczucie, że jest tylko krytykowane i nie odnajdzie się w tej sytuacji. Mózg z wielką skrupulatnością koduje wszystkie negatywne komunikaty, wychwytuje je z otoczenia, a trudniej przyjmuje i zapamiętuje dobre rzeczy. Dlatego tak ważne są te proporcje pięć do dwóch.
WSPIERAM BEZWARUNKOWO
Bardzo często (choć w sposób nieintencjonalny) dorośli podczas przekazywania dziecku pozytywnych komunikatów wpadają w schemat miłości warunkowej i dodają jedno niepotrzebne słowo – „ale”. Jeśli dziecko często słyszy zdanie, w którym „kocham” i „ale” są nierozłączne, szybko dojdzie do wniosku, że musi być „inne”: grzeczne, miłe, dobrze się uczyć, nie robić nic niezgodnego z wyobrażeniami rodzica, itd., czyli spełniać warunki podyktowane przez dorosłego. W takich okolicznościach dziecko nie ma budowanej odporności psychicznej.
To samo dotyczy informacji zwrotnych z ust opiekunów czy nauczycieli. Sensowna i konstruktywna krytyka, która jest naturalnym elementem komunikacji, powinna być odseparowana od informacji ukierunkowanych na wspieranie odporności w sposób bardzo wyraźny/czytelny dla dziecka. Absolutnie nie powinno tak brzmieć: „Lubię cię, ale nie przerywaj mi, kiedy czytam książkę na głos”. Te dwa komunikaty zdecydowanie powinny być rozdzielone. Każdy z osobna ma więcej sensu i mocy z punktu widzenia wychowania.
JESTEŚ DLA MNIE WAŻNA/-Y
Dzieci w wieku przedszkolnym bardzo potrzebują dorosłego, z którym czują się związani. Może to być rodzic, babcia, nauczyciel czy jakaś inna osoba, która dla dziecka jest bardziej atrakcyjna, dlatego że poświęca mu więcej czasu, obdarza je uwagą, okazuje mu zainteresowanie lub swoją atrakcyjność kieruje głównie na zabawę.
W komunikacji dla dziecka bardzo istotne jest podkreślenie słowa „dla mnie” w zdaniu: jesteś ważna/-y, zwłaszcza gdy dziecko ewidentnie ma gorszy dzień i czuje, że jest niewiele warte. Właśnie, te słowa mogą sprawić, że sytuacja wyda się maluchowi jaśniejsza niż na początku, ponieważ każdy czasem potrzebuje usłyszeć, że jest dla kogoś ważny. Zwłaszcza gdy ewidentnie ma gorszy, zły dzień.
DZIĘKUJĘ ZA POMOC
Niedocenianym słowem w codziennych, życiowych sytuacjach jest słowo dziękuję. Miło jest usłyszeć od bliskich czy domowników, że nasze działania są widoczne, potrzebne i doceniane. Dlatego warto to słowo wypowiadać na głos, a nie zakładać, że nawzajem się doceniamy i nie komunikujemy go swoim bliskim. Czasami dorośli uważają, że jak zaczną dziękować dzieciom za posprzątanie pokoju czy sali przedszkolnej to stracą w ich oczach nieco autorytetu. Jest to niesłuszne spostrzeżenie, spontaniczne dziękowanie za codzienne czynności, proste rzeczy wspierają odporność psychiczną dziecka i jest miłym nawykiem. W ten prosty sposób pokazujemy dziecku, że je doceniamy, szanujemy i jesteśmy wdzięczni za okazaną pomoc. Komunikat typu: Bez ciebie, bym sobie nie poradził/-a, daje dziecku poczucie, że jest potrzebne, wartościowe i ma ono swój wkład w budowanie codzienności w domu czy w przedszkolu.
MOŻESZ BYĆ Z SIEBIE DUMNA/-Y
Zdanie – Możesz być z siebie dumna/-y jest bardzo istotne i ważne, jest ono ukierunkowane na osobę, która wykonała czynność. Wcześniej brzmiało ono: Jestem z ciebie dumna/-y, co jest podobne, ale nie do końca tym samym pozytywnym komunikatem.
Ważne jest, aby dziecko, które włożyło wysiłek w wykonaną czynność, pracę, zadanie, usłyszało właśnie: Możesz być z siebie dumna/-y. Słowa te korzystnie wpływają na pozytywnie myślenie o sobie samym, budują w nim poczucie wartości, że postarał się i własną pracą osiągnął coś dobrego. Oczywiście nie ma w nic złego w tym, żeby dziecko od czasu do czasu usłyszało od nas: Jestem z ciebie dumna/-y, bo my dorośli też możemy być zadowoleni z postępów i sukcesów naszych dzieci.
Jednak warto pamiętać, że mówimy to czasami, a częściej stosujemy: Możesz być z siebie dumna/-y, ponieważ chcemy, żeby dziecko czegoś się uczyło i starało dla siebie, a nie dla nas dorosłych. Warto pamiętać, że doceniane dzieci chętniej podejmują nowe wyzwania i łatwiej pokonują pojawiające się na ich drodze trudności.
UDA CI SIĘ! WIERZĘ W CIEBIE
My dorośli bardzo często jesteśmy świadkami braku cierpliwości u dzieci, tego, że się szybko poddają, zniechęcają, nie chcą podejmować działania w momencie, kiedy coś im nie wychodzi. Wiemy, że aby osiągnąć wyniki, trzeba sporo ćwiczyć, trenować, powtarzać jakieś czynności. W takich trudnych dla dziecka sytuacjach dziecko powinno słyszeć, że rodzic stoi obok i wierzy, że kiedyś się mu uda. Oczywiście ta wiara nie zawsze idzie w parze z natychmiastowymi wynikami, widocznymi efektami. Dlatego właśnie w takich momentach, należy głośno i wyraźnie podkreślać:
Następnym razem ci się uda, albo Wierzę, że następnym razem ci się uda.
Zdanie to jest zwłaszcza cenne, gdy dziecko jest w różnych emocjonalnych sytuacjach, stara się, np. zapanować nad gniewem, złością, a różne okoliczności sprawiają, że ponosi fiasko. Wtedy ważny jest ten komunikat, bez tego maluch szybko może dojść do wniosku, że skoro to była porażka to nie ma co się starać w przyszłości. A przecież każdy dzień to nowa szansa na to, że mu się uda.
PAMIĘTAJ, ŻE MOŻESZ LICZYĆ NA MOJĄ POMOC
Wiek przedszkolny to moment, kiedy małe dziecko musi się odnaleźć w grupie rówieśniczej, wychodzi z domu i świat nie zawsze wygląda tak, jak w rodzinnych czterech ścianach. Pamiętaj, że możesz liczyć na moją pomoc – to komunikat, który informuje dziecko, że nie jest zostawione same sobie. Pomoc nie polega na zrobieniu czegoś za dziecko, ale na pokazaniu narzędzi, dzięki którym poradzi sobie ono w najróżniejszych okolicznościach (rozwiąże problem).
Pozytywne komunikaty pomagają dziecku wzrastać i budować w nim poczucie własnej wartości. Postawa dorosłych nie wyklucza mądrego wychowania, stawiania granic i wymagań na miarę możliwości wychowanków.
25 WAŻNYCH ZDAŃ, KTÓRE DZIECKO POWINNO SŁYSZEĆ OD DOROSŁYCH
- Kocham cię.
- Dziękuję za pomoc.
- Przepraszam, pomyliłam/-em się.
- Jesteś ważna/-y.
- Lubię spędzać z tobą czas.
- Wierzę w ciebie.
- Pamiętaj, że jestem obok.
- Ufam ci.
- Pomogę ci w potrzebie.
- Możesz być z siebie dumna/-y.
- Widzę, że się postarałaś/-eś.
- Co o tym myślisz?
- Możesz powiedzieć „nie”.
- Tym razem się nie udało. Sprawdźmy, dlaczego…
- Złość, gniew, smutek są w porządku.
- Nie musisz się ze mną zgadzać.
- Wybaczam ci.
- Nie oceniam cię.
- Nie każdy będzie cię lubił, to naturalne.
- Czego się dzisiaj dowiedziałaś/-eś?
- Szanuj siebie i innych.
- Chętnie razem z tobą pomilczę.
- Nauczyłam/-em się tego od ciebie.
- Postaraj się.
- Nie poddawaj się.
- Rozumiem cię.
Tekst opracowany na podstawie artykułu – Anny Jankowskiej pt. „Co dziecko powinno słyszeć od dorosłych”, „Bliżej przedszkola” 4.235/2021.
----------------------------------------------------------
Metody walki z dziecięcym stresem
Jeszcze 20 lat temu nikt się nie zastanawiał nad tym czy jest i jakie niesie skutki dziecięcy stres. Współczesne dzieci mają go pod dostatkiem, choć nie zawsze zdają sobie z tego sprawę. Nie muszą, są jeszcze dziećmi. Natomiast dorośli to już inna sprawa. Na ich barkach spoczywa odpowiedzialność za to, żeby dzieciństwo nie wyglądało jak jeden wielki wyścig szczurów. Żeby dzieci miały możliwość być dziećmi.
Najczęstsze przyczyny dziecięcego stresu.
Nie bez powodu używam hasła wyścig szczurów bo jest ono dla mnie wielowymiarowe. Dzieci rzeczywiście biorą udział w swoistym wyścigu ale bardziej Dotyczy on ambicji dorosłych niż potrzeb maluchów, ogromny nacisk na wiedzę encyklopedyczną, zamiast rozwijania umiejętności społecznych jest jedną z podstawowych przyczyn dziecięcego stresu.
Oczywiście większość przedszkolaków prędzej czy później nauczy się tych wszystkich szalonych spraw na przykład liczenia pisania, czytania. Jednak co im po tym, że świetnie będą liczyć, Jeśli nie będą potrafiły nawiązać prawidłowej relacji z rówieśnikami? Co po umiejętności czytania książek kiedy większość czasu w domu spędza się przed ekranem? Brak wiedzy i ćwiczeń mam na myśli swobodną zabawę, podczas których dziecko ma możliwość sprawdzenia, przetestowania najróżniejszych opcji budowania relacji społecznych, jest czynnikiem wywołującym dziecięcy stres. Te umiejętności, tym większy stres
Nie jest to tylko ogólnik rzucony gdzieś na wiatr. Ten zaniedbany w latach przedszkolnych początek owocuje kolejnymi latami trudności w nawiązywaniu relacji. To z kolei jest prosta droga do szukania tam, gdzie nie trzeba tych umiejętności mieć wysoko rozwiniętych w świecie wirtualnym. O ile przedszkolaki nie spędzają czasu w mediach społecznościowych, tak już zainteresowanie nimi uczniów jest ogromne. I nie wynika ono jedynie z mody czy powszechnej dostępności ale właśnie z poczucia, że tam jest łatwiej niż w prawdziwym życiu. A wszystko zaczyna się od przedszkola, tylko trudno to powiązać, zauważyć na odpowiednim etapie.. Zdobywanie szkolnej wiedzy i Ogólnie rzecz ujmując, postępy w nauce przesyłania wielu dorosłym w tym nauczycielom prawdziwe potrzeby przedszkolaków. Jasne jest też, że w wielu przypadkach trzeba po prostu realizować nieprzystosowany do rzeczywistych potrzeb dzieci program edukacyjny. Wiele razy rozmawiałam z rodzicami, którzy z oburzeniem zauważali, że nauczyciele w przedszkolu w kółko powtarzają, że dziecko dobrze sobie radzi i nie ma problemów. Coś jest nie tak z tą placówką skoro nauczyciele nie potrafią inaczej oceniać mojego dziecka mówili Wielu rodziców oczekuje od nauczyciela że do szuka się u dziecka problemu, z którym będzie można potem chodzić do psychologa lub rozwiązać go na zajęciach dodatkowych. W wielu przypadkach to rodzice naciskają na konieczność używania podręczników od pierwszych lat w przedszkolu. Mało kto naciska na więcej zabawy swobodnej która jest kluczem do budowania umiejętności społecznych dzieci.
Wyścig którego nie ma
Innym wymiarem tego ślepego wyścigu jest zakrawający na ironię fakt, że współczesne dzieci rzadko biorą udział w prawdziwych sportowych wyścigach i nie mają okazji czuć smaku zdrowej rywalizacji podczas zabaw zespołowych. Wiadomo że dzieci w wieku przedszkolnym nie powinny być wystawiane do wyścigów indywidualnych, bo trudno im poradzić sobie z przegraną. Dopiero około 6 - 7 roku życia układ nerwowy jest na tyle rozwinięty, żeby czerpać radość z pozytywnej rywalizacji jeden na jeden lub indywidualnego zdobywania wyników na tle grupy. Jednak zrezygnowanie jakichkolwiek zawodów sportowych gdzie dzieci rywalizują drużynowo podczas zabawy, jest przesadą. Zabawy sportowe z elementami rywalizacji drużynowej warto wprowadzić do dziecięcych zabaw. Jak inaczej dziecko ma się przekonać, czym jest przegrana. Jak nauczyć się współpracować na rzecz drużyny? Jak budować odporność psychiczną w sytuacji stresującej? Jak sprawdzić się komunikacyjnie w trudniejszej sytuacji? To wszystko powinno być elementem zabaw w przedszkolu bez niezdrowej rywalizacji jeden na jednego.
Dlaczego to takie ważne?
Brak ruchu zwłaszcza organizowanego sportu drużynowego jest kolejnym czynnikiem wywołującym stres ponieważ Dziecko nie może poznać swoich możliwości nie ma szans nabrać odporności psychicznej. Zabawy ruchowe są świetnym polem do ćwiczeń umiejętności społecznych, ale też poznawania własnych możliwości, mocnych i słabych stron. Zrozumienia że wysiłek włożony w jakieś działania procentuje zdobyciem nowych umiejętności, na przykład szybciej biegam lepiej jeżdżę na rowerze. Dzieci siedzące godzinami przed ekranami nie mają takiej szansy. To z kolei prowadzi do słabej odporności psychicznej. Jaka ona ma być, jeśli dziecko nie ma najmniejszej okazji do tego by czegokolwiek się osoby dowiedzieć podczas zabaw z innymi dziećmi?
Zabawy sportowe to jedna sprawa. Zabawy swobodne to druga. Ich też jest bardzo niewiele w życiu współczesnych dzieci kropka to powoduje stres z kilku powodów. Jeśli nie mam czasu, możliwości bawić się swobodnie, oznacza to, że dziecko ma czas zorganizowany przez dorosłych. Nawet jeśli są to fantastyczne zajęcia dodatkowe, to jednak wciąż nie jest to swobodny na zabawę. Niczym żadnymi zajęciami zorganizowanymi nie da się jej zastąpić. To właśnie w zabawie dziecko ma możliwość zrzucić siebie wiele emocji powodujących stres i poznać odmienne zachowania innych dzieci.
Za duża prędkość w tym wyścigu.
Kolejnym problemem są informacje, z którymi przedszkolaki stykają się każdego dnia. Wiadomości, kompletnie niedostosowane do wieku i możliwości percepcyjnych przedszkolaka. Może się komuś wydawać, że wspólne oglądanie wiadomości, bombardowanie newsami z Internetu, po przemoc w grach wideo to po prostu znak czasów. Jednak warto wziąć pod uwagę, że układ nerwowy i ogólnie ludzki mózg nie dostosowują się do zmian cywilizacyjnych w tak szybkim tempie, jak nam się wydaje z perspektywy lat na postęp technologiczny i jesteśmy zachwyceni . Jak szybko idzie. Jest się czym zachwycać, bo faktycznie jest to fenomen. Jednak nasze mózgi nie dostosowują się do nowej rzeczywistości aż tak szybko jak zachwycone emocje. Przytłoczone nadmiarem bodźców i informacji są w stanie nieustannego czuwania lub wzmożonej aktywności. Za dużo się dzieje, żeby mogły wypoczywać w ciągu dnia. To powoduje stres, niepokój, lęki, brak stabilizacji emocjonalnej i słynne wybuchy dziecięcych emocji z niewiadomych powodów.
Jak pomóc zestresowanemu dziecku?
W każdej z opisanych wyżej przyczyn pojawienia się stresu kryje się podpowiedź związana z jego redukowaniem
* ustalenie zasad korzystania z ekranu i nowoczesnych technologii to pierwsza sprawa. Już nie chodzi o określenie pewnego czasu, ale o nawyki związane z używaniem telefonów, telewizji czy komputerów. Telefon nie powinien być dostępną na wyciągnięcie ręki zabawką. Nie musi być umilaczem czasu podczas jazdy samochodem, w kolejce. Warto go zastąpić muzyką, książkami, zabawkami, audiobookami lub nudą.
* milczenie (cisza) na przykład. Podczas jazdy samochodem, potrzebuję dobrego adwokata, bo zostało zepchnięte w najciemniejszy róg i zapomniany. Ona ma wielką moc kojącą nerwy. Tak samo jak odpowiednie dawki nudy.
* odpowiednia ilość snu o wyznaczonej porze.
W zasadzie od tego powinnam zacząć, bo to podstawa. Wypoczynek mózgu daje szansę na poradzenie sobie z nadmiarem bodźców w ciągu dnia i ze stresem. Jednak nie chodzi wyłącznie o odpowiednią liczbę godzin. Chodzi też o ten sam czas zasypiania każdego dnia. Istnieją obecnie badania potwierdzające, że dzieci zasypiające o wyznaczonej godzinie lepiej sobie radzą z nauką, emocjami i sytuacjami stresowymi niż dzieci kładące się spać obojętnie kiedy kropka dochodzi do tego higiena związana z ekranami, 0 niebieskiego światła, grania, oglądania minimum dwie godziny przed snem.
* więcej ruchu na świeżym powietrzu. Tam też najlepiej sprawdzą się zabawy swobodne, o których pisałam wcześniej. Przerażające jest odkrycie że dzieci Wielkiej Brytanii spędzają na świeżym powietrzu mniej czasu niż więźniowie osadzeni w zakładach karnych. Badania były robione w UK Ale to nie znaczy, że polskie dzieci mają lepiej. Po prostu nikt takich badań nie przeprowadził. Obawiam się że wyniki mogłyby być jeszcze gorsze.
* Dzieci mają wiele obaw, o których często mówią. Warto zachęcać je do stawiania czoła problemom, zamiast uciekania przed nimi. Wielu współczesnych dorosłych było wychowanych w środowiskach, gdzie problemy zamiatało się pod dywan, a głośne mówienie o nich uznawano za słabość. Dzisiaj jednak Uczymy się mówić o wszystkim. Nie oznacza to oczywiście, że dorośli mają za dzieci rozwiązywać te problemy. Jednak wielu sytuacjach bardzo pomocne jest pokazanie, że potencjalny problem może być szansą na coś nowego, ciekawego. Takie podejście bardzo wspiera odporność psychiczną.
* udział wiecznym wyścigu generuje u dzieci poczucie, że muszą być najlepsze, muszą zadowolić dorosłych i sprostać ich oczekiwaniom. Tego rodzaju stres trudno zredukować jednym słowem. Niemniej warto informować dzieci, że nie ma ideałów. Nie muszą być we wszystkim najlepsze, mogą czuć się poirytowane, że im coś nie wychodzi. Mają prawo być po prostu przeciętne. W tej sytuacji kompletnie nie pomagają wszelkiego rodzaju oceny (głównie szkolne), którymi raczone są dzieci. Szkolny system oceniania robi więcej krzywdy niż pożytku, jeśli chodzi o poziom dziecięcego stresu i niezdrową rywalizację.
* wielu przypadkach współczesne dzieci szybko się poddają, irytują, nie podejmują ćwiczeń, żeby nauczyć się nowych umiejętności. Porażki są ogromnym stresem, dlatego ważne jest, by dzieci były otoczone pozytywnymi komunikatami pokazującymi, że początki bywają trudne, ale bez pracy i włożenia wysiłku rzadko udaje się osiągnąć cele lub po prostu czegoś nauczyć. Wiele dzieci zatraca się w poczuciu, "że nigdy się nie uda". Rolę dorosłego jest wsparcie w takich momentach i pokazywanie małych kroków, które prowadzą do dalszego celu. To lepsze niż ogólniki: Nie poddawaj się od razu" Co jesteś taki drażliwy? Bo też nie do końca jest to wina dzieci, że szybko się poddają. Żyjemy w czasach kiedy wszystko jest na wyciągnięcie ręki, a na nic praktycznie nie trzeba czekać. Niedostępne w sklepie zabawki można kupić online, chcąc się czegoś napić w podróży, wystarczy zjechać do najbliższego fast foodu, mam ochotę na słodycz- jest na każdym rogu, nudzę się w kolejce-rodzic daje mi telefon dla zabicia czasu. Nie ma okazji do ćwiczeń cierpliwości. Kiedy więc zdarzają się sytuację, w których jest ona potrzebna, bywa stresująco.
* warto też nauczyć dzieci po prostu relaksować się. Chodzi o zabawy związane ze skupieniem na przyrodzie, z uważnością, ćwiczeniem oddechu. Granie w ulubioną grę na tablecie jest tylko pozornym relaksem dla mózgu i ciała. Owszem, to czynność, która sprawia dziecku przyjemność, ale jednocześnie angażuje mózg. To nie jest relaks, jakiego potrzebuje przedszkolak.
Jak widać, współczesne dzieci są o wiele bardziej narażone na stres niż poprzednie pokolenia. Jednocześnie są wrażliwe, otwarte i wiecznie czymś absorbowane przez dorosłych lub cywilizację). Nie mają wielu okazji poznać siebie, własnych reakcji. Nie mają też za wiele czasu na swobodne zabawy pomagające zrozumieć relacje rówieśnicze i społeczne. Niby są to podstawy, jednak okazuje się, że trzeba o nie zawalczyć i popracować nad zmianami w codziennym życiu i szeroko rozumianej edukacji.
Anna Jankowska-pedagog, autorka poradników dla rodziców i nauczycieli, trenerka szkoleń pedagogicznych.
------------------------------------------------------------------
NIESPODZIANKA SMERFA ZGRYWUSA - DZIECKO " NIEPRZEWIDYWALNE "
----------------------------------------------------------------
Jak babki z piasku, czyli w jaki sposób dzieci
budują relacje z rówieśnikami i dlaczego są one ważne?
Relacje rówieśnicze są bardzo ważnym i naturalnym elementem rozwoju psychospołecznego dziecka. Zawiązują się już w okresie przedszkolnym. Przypominają wówczas babki z piasku – są kruche, nietrwałe, niekształtne, a umiejętność ich budowania wymaga nabrania pewnej wprawy, praktyki, zręczności. Lecz jeśli trening przebiega efektywnie, dziecięce relacje rówieśnicze stają się stopniowo coraz bardziej plastyczne, a zarazem trwalsze i stabilniejsze.
Etap piaskownicy
Pierwsze relacje między dziećmi zawiązują się już na etapie piaskownicy. Oznacza to, że tworzą się mniej więcej wówczas, gdy maluch wkracza w wiek przedszkolny. Mówiąc o relacjach, mam na myśli bardziej trwałe więzi, przy- wiązanie, jakie się pojawia między dziećmi. Przedszkolaki nie tylko rozpoznają koleżanki i kolegów z piaskownicy, sąsiedztwa czy grupy przedszkolnej. Zapamiętują także ich imiona oraz pewne cechy, szczegóły, które dotyczą innych, np. członków rodziny, miejsca zamieszkania, ulubionej zabawy czy bajki. Czym innym są interakcje, które zachodzą również pomiędzy młodszymi dziećmi, to jest na etapie niemowlęctwa. Można je zaobserwować najczęściej w rodzi- nie, gdy pojawia się młodsze rodzeństwo, oraz w grupach żłobkowych. Najmłodsze dzieci żywo reagują na obecność innych niemowląt. Interesują się nimi, zbliżają się do nich, nawiązują kontakt dotykowy, choć jeszcze w niewielkim stopniu interakcje te mają charakter społeczny – to znaczy są ukierunkowane raczej na zbadanie obiektu zainteresowania (w podobny sposób dzieci badają przedmioty w swoim otoczeniu oraz zmiany, jakim te przedmioty podlegają) niż na podjęcie wspólnej zabawy czy komunikowanie się.
Wspólna zabawa
Szczególnym elementem rozwoju psychospołecznego człowieka jest ewoluowanie dziecięcej zabawy. Zabawa z definicji jest czynnością spontaniczną, umotywowaną wewnętrznie i podejmowaną dla przyjemności. Może być realizowana indywidualnie, ale częściej ma charakter społeczny. Relacje między dziećmi w wieku przedszkolnym powstają po- przez wspólną zabawę. Etapy tworzenia się relacji między dziećmi w wieku przedszkolnym można przeanalizować na podstawie faz rozwoju zabawy. Relacje rówieśnicze mają wówczas charakter raczej praktyczny niż emocjonalny, co oznacza, że realizują się głównie poprzez wspólną zabawę dzieci. I znów nieco inaczej przedstawia się kwestia budowania relacji społecznych w przypadku starszych dzieci, nastolatków czy dorosłych. Ważne stają się wtedy także wspólne spędzanie czasu, rozmowa, wymiana zwierzeń, emocji, myśli, doświadczeń.
Zabawę dziecka dzieli się na kilka rodzajów ze względu na wiek dziecka i poziom zaangażowania społecznego (tabelka nr 1).
Tabela nr 1
Obserwowanie |
Dziecko nie bierze udziału w zabawach innych |
1 rok życia |
Zabawa samotna |
Dziecko bawi się w pojedynkę, bez prób zbliżania się do innych |
2 rok życia |
Zabawa równoległa |
Bawienie się obok innych dzieci, tymi samymi przedmiotami, ale bez interakcji i współpracy |
2 – 3 rok życia |
Zabawa asocjacyjna |
Bawienie się z innymi dziećmi we wspólną zabawę, ale bez podziału pracy i podporządkowania się wspólnemu celowi |
4 – 5 rok życia |
Zabawa kooperacyjna
|
Bawienie się w grupie zorganizowanej dla jakiegoś działania czy celu z koordynacją i współpracą między uczestnikami, aby ten cel osiągnąć: występuje podział ról na przywódcę i„wykonawców”
|
Powyżej 5 roku życia |
- Vasta, M.M. Haith, S.A. Miller, Psychologia dziecka, WSiP, Warsza- wa 2004.
Por. artykuł: A. Pasternak, Moje dziecko bawi się samo, „BLIŻEJ PRZEDSZKOLA” nr 4/2011, s. 34–35.
Zwróćmy uwagę, że jeszcze do około 3–4 roku życia zabawa pozbawiona aktywnych interakcji i współpracy z rówieśnikami, choć tworzy już pewną formę relacji, jest u dzieci zjawiskiem naturalnym. Jest to jeden z etapów rozwoju psychospołecznego, po którym następują kolejne fazy zmierzające do ukształtowania umiejętności konstruktywnej kooperacji w grupie rówieśniczej – i tutaj mamy do czynienia już z bardziej aktywnymi i różnorodnymi formami relacji między dziećmi. Możliwe, że wiedza o tym uspokoi niejednego wrażliwego rodzica, wychowawcę czy opiekuna, niesłusznie obawiającego się, że dziecko zachowuje się aspołecznie lub jest odrzucane przez grupę. Obserwując zabawę dzieci, szczególnie w młodszych grupach przedszkolnych, można zauważyć, że pierwsze dziecięce relacje rówieśnicze są niczym babki z piasku – kruche, nietrwałe, łatwo się burzą. Z drugiej jednak strony dość łatwo te relacje naprawić, odbudować. Są zatem zmienne, bywają niekształtne, a umiejętność ich budowania wymaga nadal ćwiczenia, nabrania pewnej wprawy, praktyki, zręczności. A jeśli trening przebiega efektywnie, na kolejnych etapach rozwoju dziecięce relacje rówieśnicze stają się bardziej plastyczne, a zarazem coraz bardziej trwałe, stabilne. Może to przypominać pracę z różnego rodzaju materiałami plastycznymi. Tak więc najpierw mamy do dyspozycji piasek, potem plastelinę, glinę. Dalej, gdy relacje między dziećmi potrafią przerodzić się już w przyjaźnie, a następnie w trwałe związki, można by określić je jako cementowe, murowane, a nawet stalowe.
Znaczenie relacji rówieśniczych w rozwoju dzieci
Relacje z rówieśnikami są ważne w rozwoju dzieci z wielu powodów:
- Realizacja zabawy – nawiązując do tego, o czym była mowa wyżej, relacje rówieśnicze tworzą się przede wszystkim w ramach/podczas dziecięcej zabawy. Jak zaznaczyliśmy, jest ona podstawowym narzędziem rozwoju dzieci. Umiejętność budowania relacji z innymi warunkuje dobrą zabawę. Dobrą zarówno w rozumieniu rozwojowym, jak i po prostu przyjemności, jaką dzieci z niej czerpią. Przedszkolaki w przeważającej części chętnie uczęszczają do przedszkola, bo tam przebywają w gronie innych dzieci i mają szerokie pole do zabawy, która wszechstronnie wspomaga ich rozwój. Jest zatem ogromnie ważna dla prawidłowego, pełnego i harmonijnego wzrastania.
- Trening komunikacji – relacje z rówieśnikami motywują do komunikowania się. Dzieci wykazują za- zwyczaj naturalną potrzebę nawiązywania relacji z rówieśnikami, a to pobudza je do komunikowania się. Korzystają na tym szczególnie te maluchy, u których rozwój mowy przebiega z opóźnieniem. Rodzi- ce młodszych dzieci w wieku przedszkolnym często zaznaczają, że rozwój mowy u dziecka znacząco postępuje w momencie, gdy rozpoczęło ono edukację przedszkolną. Motywacja do kontaktu z rówieśnikami jest u maluchów tak duża, że przełamują ograniczenia, opory i być może utrwalone dotychczas nawyki, które ograniczały ich sprawność językową. Rówieśnicy nie zawsze są w stanie zrozumieć swoistą mowę koleżanki czy kolegi, sami dużo mówią, zadają pytania. W takich warunkach coraz sprawniejsze posługiwanie się mową werbalną jest dziecku bardzo potrzebne, przynosi mu wiele korzyści i satysfakcji. Tym samym chętniej ćwiczy ono i rozwija tę sprawność.
- Nauka zachowań poprzez naśladowanie – naśladowanie rówieśników sprzyja nie tylko rozwojowi językowemu dzieci. Wchodząc w relacje przy okazji wspólnej zabawy, dzieci uczą się od siebie nawzajem poprzez naśladowanie. Podobnie jak w przypadku pobudzania do komunikacji słownej, małe dzieci, przebywając wśród rówieśników, stają się coraz bardziej samodzielne (o tym też często wspomina- ją rodzice przedszkolaków). Rozwijają samodzielność samoobsługową, czy to podczas spożywania posiłków, codziennej toalety, czy w trakcie przebierania się. Przykład rówieśników jest bardzo cenny, gdy dziecko czasem niechętnie podchodzi do zadań edukacyjnych, np. ćwiczeń plastycznych, grafomotorycznych, poznawczych, a także różnych ćwiczeń ruchowych. W grupie jest łatwiej i przyjemniej podejmować nowe wyzwania. Niejednokrotnie możemy liczyć na koleżeńską pomoc. Ponadto współpraca wzmacnia poczucie integracji, przynależności społecznej, a jest to jedna z podstawowych potrzeb człowieka (tzw. potrzeba przynależności, zwana również potrzebą afiliacji i wiążąca się z potrzebą bezpieczeństwa).
- Kształtowanie empatii, rozwijanie teorii umysłu w praktyce, pobudzanie myślenia przyczynowo-skutkowego w kategoriach społecznych – to kolejne korzyści, jakie dla rozwoju dziecka niesie budowanie relacji z rówieśnikami. To właśnie, przebywając wśród rówieśników, dzieci mają wiele okazji do rozwijania umiejętności emocjonalno-społecznych. Małe dzieci, w przeciwieństwie do dorosłych, nie są skłonne ustępować sobie nawzajem. Często walczą o swoją pozycję, konkurują ze sobą, muszą więc sobie radzić z cierpliwym czekaniem, niepowodzeniem, frustracją, brakiem. Potrzebują zatem uczyć się rozumieć, co czują i myślą inni ludzie, odgadywać ich intencje i zwracać uwagę na ich potrzeby. Nauczyciele wy- chowania przedszkolnego aktywnie wspierają dzieci w tym procesie – modelują, demonstrują, wyjaśniają, udzielają wsparcia w sytuacjach trudnych, towarzyszą w emocjach, ale równocześnie konsekwentnie wymagają respektowania obowiązujących w grupie zasad i umów społecznych. Tak więc budowanie relacji z rówieśnikami już na etapie przedszkolnym wspiera kształtowanie u dzieci pierwszych soft skills, to jest umiejętności podejmowania współpracy, pomagania sobie nawzajem, rywalizowania, dzielenia się, radzenia sobie z frustracją potrzeb, czekaniem, odraczaniem potrzeby czy nagrody. Współcześnie dużą wagę przywiązuje się do rozwijania tych umiejętności za- równo u dzieci, jak i u dorosłych. Bardzo szybki po- stęp cywilizacyjny, któremu towarzyszy często izolacja społeczna (szczególnie doświadczana w niedawnej przeszłości podczas pandemii COVID), powoduje ich deficyt, niekorzystnie oddziałując na społeczne funkcjonowanie ludzi.
W pewnej mierze proces budowania relacji rówieśniczych w sposób naturalny, spontaniczny zachodzi pomiędzy dziećmi bez udziału dorosłych. Przebiega samodzielnie, wytyczany rytmem etapu rozwojowego dzieci. Ale udział opiekunów również jest tutaj potrzebny, a ich rola istot- na. Niektóre dzieci mają bowiem trudności z nawiązywaniem relacji z rówieśnikami. Są pośród nich tzw. dzieci nieśmiałe, dzieci z zakłóceniami aktywności i uwagi, dzieci o nieharmonijnym rozwoju, w końcu dzieci z nieneurotypowym profilem funkcjonowania (w tym szczególnie z zaburzeniami ze spektrum autyzmu). Te dzieci należy otoczyć szczególną troską, a nawet specjalistyczną pomocą.
Autor: Agnieszka Wentrych
Źródło: Czasopismo Bliżej Pzedszkola 5.272/2024
-------------------------------------------------------------------------------
BEZSTRESOWE WYCHOWANIE DZIECI
Dyscyplina w wychowaniu może tylko pomóc. Dzieciom trzeba wyznaczać granice i nie obawiać się stosowania kar. Odbieranie im tego doświadczenia jest błędem – mówi w rozmowie psycholog, nauczyciel dyplomowany Barbara Woszczyna, dyrektorka Krakowskiego Ośrodka Terapii
Ile czasu dziennie poświęca statystyczny polski rodzic na kontakty z dzieckiem?
W Polsce nikt tego kompleksowo nie sprawdzał. Badania przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych wykazały, że rodzic w ciągu doby poświęca dziecku średnio 17 minut. I są to głównie kontakty oparte na relacji zakazu i nakazu: nie dotykaj tego, wyrzuć śmieci, odrób zadanie domowe. To polecenia, a nie bliski kontakt. Podobnie jest w Polsce.
Rodzice to głównie nadzorcy?
Rodzice, z którymi rozmawiam, często mówią, że nie mają czasu na to, by być z dzieckiem. Zabiegają o dobra materialne, są zmęczeni, zestresowani. Ich kontakty z pociechą ograniczają się w dużym stopniu do kontroli postępów w nauce. Są „policjantami edukacyjnymi”, którzy sprawdzą, czy dziecko nie ma złych stopni, czy odrobiło zadanie domowe, kiedy będzie miało klasówkę. Egzekwują to, co w ich świadomości ma decydujący wpływ na dalsze życie ich pociechy.
Dbają o wykształcenie dziecka. Trudno im się dziwić.
Oczywiście, to jak najbardziej zrozumiałe. Kontrola czynności edukacyjnych jest potrzebna, ale relacje z dzieckiem nie mogą rozgrywać się tylko na tej płaszczyźnie. Obserwujemy, że od kilku lat rośnie liczba dzieci z problemami emocjonalnymi. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że jest to spowodowane zaburzeniami w relacjach dziecka z rodzicami. Skąd się biorą dzieci agresywne, z dużym poziomem lęku, apatyczne, depresyjne? Bo rodzice popełnili błędy wychowawcze, zaniedbali swoje dzieci. Nie potrafili się z nimi komunikować, przekazywali złe emocje, odtrącali dziecko, byli nadmiernie wymagający. Lub przeciwnie: pozwalali na wszystko, chronili dziecko przed każdą niedogodnością, zdmuchiwali mu każdy pyłek spod nóg. Obie te postawy są błędne.
Po kolei. Co to znaczy, że rodzic nie potrafi komunikować się z dzieckiem?
Dzieje się tak wtedy, gdy rodzice mówią językiem barier komunikacyjnych: oceniają, moralizują, pouczają. Taki właśnie język dominuje w polskich domach.
A kto ma pouczać i oceniać dziecko, jak nie rodzic?
Pouczanie i ocenianie to typowe bariery komunikacyjne. Powodują opór, agresję, złość. Rodzice powinni częściej komunikować się z dzieckiem na poziomie emocji. Konfrontować się z nim, ale mądrze. Mówić: widzę, słyszę, martwi mnie coś, nie lubię czegoś, oczekuję czegoś. A nie: masz to zrobić, zrób to, jesteś bardzo niegrzeczny.
Aniu, oczekuję, że posprzątasz zabawki. Aniu, posprzątaj zabawki. To duża różnica?
Posprzątaj to zwykły nakaz. Pan każe dziecku postąpić tak, jak pan tego chce. Natomiast dziecko może mieć na ten temat zupełnie inne zdanie.
No tak, pewnie wolałoby nie sprzątać zabawek.
Jeżeli rodzic będzie nawiązywał kontakt z dzieckiem podczas codziennych czynności i dawał dobry przykład, to dziecko poukłada zabawki nawet bez przypominania. Kiedy rodzic chce, żeby maluch posprzątał swoje rzeczy, może zapytać: a co my z tym zrobimy? I pokazać, co można zrobić z zabawkami czy ubraniami, gdzie je wsadzić, jak je poukładać. Umówić się z dzieckiem, że teraz sprzątamy. Określić, ile czasu nam to zajmie, w czym rodzic może pomóc. I dopiero wtedy egzekwować wykonanie umowy. Można oczywiście wydać kategoryczne, bezdyskusyjne polecenie, ale to nie jest dobra metoda. Znane powiedzenie, że dzieci i ryby głosu nie mają jest głęboko antypedagogiczne. Bardzo ważne jest, by dzieci miały głos. W przeciwnym razie wyrosną na psychiczne kaleki.
Co pani ma na myśli?
Demokratyczne, partnerskie relacje z dzieckiem, które powinno dostawać alternatywne komunikaty. Dzięki temu uczy się podejmowanie decyzji. Dziecko nie musi rano ubrać podkoszulka z Kubusiem Puchatkiem, bo rodzic tak sobie wymyślił. Jeśli jest taka możliwość, to należy zapytać dziecko: jaki podkoszulek dziś ubierzemy, z Kubusiem Puchatkiem czy z Tygryskiem? Wtedy dziecko rozumie, że istnieje alternatywa. Można zapytać: co będziemy robili w weekend? Co dziś zjemy na kolację?
Nie można bezustannie podsuwać dziecku „gotowców”, pokazywać mu, że istnieje tylko jeden, nakazowy kanał komunikacji. Jeżeli maluch cały czas będzie dostawał od rodziców „gotowce”, to nie będzie szukał rozwiązań, nie będzie potrafił dokonywać wyborów. Będzie czekał, aż ktoś zadecyduje za niego. Wychowany w ten sposób człowiek nie poradzi sobie później w życiu, bo życie rzadko kiedy oferuje gotowe rozwiązania przeróżnych problemów i sytuacji. Pozostawianie dziecku pola do autonomii, do decyzji, jest równie ważne jak podtrzymywanie codziennego kontaktu i przekazywanie dziecku coraz to nowych obowiązków. Już dwulatek powinien mieć swoje obowiązki.
Co może robić dwulatek?
Pewne czynności dziecko może wykonywać już od momentu, w którym sprawnie nauczy się chodzić. Nic nie stoi na przeszkodzie, by nauczyć je wkładania klocków do pojemnika czy układania misia do snu w odpowiednim miejscu. Natomiast dwuletnie czy trzyletnie dzieci są w stanie świetnie poradzić sobie z prostymi obowiązkami domowymi: sprzątaniem zabawek, odkładaniem książek, zamiataniem podłogi, rozkładaniem sztućców na stole, odkładaniem naczyń do zlewu. Czterolatek potrafi sam świetnie posmarować kanapkę. Powinien więc przygotować kolację razem z mamusią, a nie dostać wszystko gotowe na stół. Wspólne przygotowanie posiłku to świetna okazja do rozmowy i współpracy rodzica z dzieckiem. W taki właśnie sposób można nawiązać autentyczny kontakt ze swoją pociechą.
To w dużej mierze od rodziców zależy jak szybko dziecko opanuje pewne schematy. Oczywiście są dzieci z bardzo żywiołowych temperamentem, którym trzeba z uporem maniaka pokazywać, jak wykonuje się daną czynność. Jeżeli jednak przejdą taki trening samodzielności, to później nie będą protestowały, gdy trzeba będzie ubrać się do szkoły czy spakować plecak. Nawet nadaktywne dziecko poradzi sobie, gdy poświęcimy mu czas.
Znów wracamy do problemu braku czasu dla dziecka.
Bo nie da się od niego uciec. Dziecko nie może czekać, aż rodzice zarobią wreszcie na lepszy samochód czy większe mieszkanie. Pięćdziesiąt procent zdolności człowieka do uczenia się rozwija się w pierwszych czterech latach życia. Podczas tych decydujących lat tworzą się połączenia nerwowe, na których opiera się cała przyszła zdolność przyswajania wiedzy i umiejętności. A kto jest pierwszym nauczycielem dziecka, jak nie rodzic? To z rodziców dzieci czerpią pierwsze wzorce. Chłoną jak gąbka. Dlatego tak ważna dla rozwoju dziecka jest atmosfera w rodzinie. To przecież w rodzinnym domu dziecko spędza najwięcej czasu.
Co składa się na dobrą atmosferę domową?
Jeżeli dom będzie przestrzenią, w której dziecko czuje się bezpiecznie, w którym ma stałość pewnych czynności, to będzie się rozwijało prawidłowo. Natomiast jeśli ma w domu huśtawkę emocjonalną i cały czas słyszy od mamy, taty i babci „nie wolno”, to można przypuszczać, że będzie miało problemy. Pedagogika mówi, że uczyć można słowem, wychowywać tylko przykładem. W związku z tym wzór rodzica jest najważniejszy.
Jaki powinien być ten wzór?
To powinien być rodzic współdziałający z dzieckiem. Rodzic rozumiejący dziecięcą potrzebę bliskości, która jest potrzebą ponadczasową i ponadkulturową. Wiek 3-4 lat to wiek pytań. Dziecko pyta: a na co, po co, a czemu? A rodzice często odpowiadają: nie mam teraz czasu, idź się pobaw. To kompletnie nieporozumienie. Właśnie wtedy mama czy tata powinni być z dzieckiem i odpowiedzieć na jego pytania. Powinni zatrzymać się przy dziecku, bo potrzebuje ono wsparcia.
Często widzimy, jak małe dziecko skubie mamę za spódnicę. To oznacza: bądź ze mną mamo, wprowadzaj mnie w świat dorosłych. Kiedy maluch nie ma zaspokojonej potrzeby bliskości, pojawia się u niego poczucie zagrożenia. To odbija się na jego rozwoju. Już 16-miesięczne dziecko może być małym agresorem lub przyjmować postawę wycofaną.
Błędy wychowawcze można popełnić tak wcześnie?
Bardzo wcześnie. Dzieci uczą się drogą naśladownictwa. Jeżeli dziecko jest zdrowe i ma częsty, bliski kontakt z rodzicami, to będzie błyskawicznie poznawać otaczający je świat. Trzeba wtedy pokazywać mu naszą odpowiedzialność i obowiązkowość oraz bardzo starać się, by zachować równowagę między zaspokajaniem jego potrzeb a wyznaczaniem granic, których nie może przekraczać. Dwulatek rozumie już zakazy słowne. Powinien otrzymać jasny komunikat od rodziców: to wolno robić, tego robić nie należy.
A co rodzic powinien zrobić, jeśli dziecko przekracza granicę?
Reagować. Błędy wychowawcze polegają na braku konsekwencji oraz nieumiejętnym stosowaniu nagród i kar. Kara jest potrzebna w wychowaniu. Musi być jednak poprzedzona upomnieniem, uwzględniać motywację dziecka i nastąpić bezpośrednio po przewinieniu dziecka. Dziecko musi wiedzieć, że jeżeli przekroczy granicę, to musi ponieść konsekwencje. Odbierania mu tego doświadczenia jest błędem. Rodzice często jednak chcą mieć „święty spokój” i nie reagują, gdy pociecha robi coś, czego robić nie powinna. Takie postępowanie wpisuje się w model tzw. bezstresowego wychowania.
Bezstresowe wychowanie jest możliwe?
Jest nieporozumieniem. Bo czym jest stres? To stan napięcia, pobudzenia spowodowany czynnikiem zewnętrznym. Stresu nie da się uniknąć. Wcześniej czy później dziecko zetknie się z trudną sytuacją. I powinno być na ten moment przygotowane. Musi nauczyć się, jak radzić sobie ze stresem. Musi wiedzieć, że nie każda jego potrzeba zostanie szybko i bezwarunkowo zaspokojona. Jeżeli rodzice w domu będą spełniali każdą zachciankę dziecka, zrobią mu krzywdę. W przedszkolu czy szkole na spełnianie zachcianek nie będzie już miejsca.
Jak mądrze wyznaczać dzieciom granice?
Krzyś bardzo chce pobawić się telefonem komórkowym taty. Tata powinien mu tę komórkę pokazać, zaspokoić jego ciekawość. Jednocześnie musi powiedzieć: to jest komórka taty, tata nie może ci jej dać.
Krzyś zaczyna krzyczeć.
To tata wysyła krótki, jasny komunikat: widzę, że dalej chcesz komórkę taty. Nie mogę się z tym zgodzić. Nie lubię jak krzyczysz.
Stawia Krzysiowi granicę. Uczy go, że są pewne rzeczy, które należą do dorosłych. Pokazuje mu, że nie zawsze dostanie to, czego chce. Dziecku jako osobie należy się pełna akceptacja. Natomiast rodzice niekoniecznie muszą akceptować zachowanie dziecka. Gdy jest nieposłuszne, trzeba skonfrontować się z maluchem, by zmienić jego zachowanie.
No dobrze. Ale Krzyś nadal chce komórkę i wpada w histerię.
Jest wiele sposobów na pokonanie ataku histerii. Można odwrócić uwagę dziecka lub po prostu usiąść i poczekać, aż Krzysiowi przejdzie. Zostawić go ze swoją złością, czuwając oczywiście, by nie zrobił sobie czegoś złego. Dziecku nic się nie stanie, jak trochę pokrzyczy. Histeria jest teatralnym gestem, jest próbą wymuszenia określonego zachowania u rodziców. Nie wolno wtedy ustąpić. Żelazna konsekwencja jest podstawa wszelkich oddziaływań wychowawczych. Dziecko musi zrozumieć, że dana sytuacja nie może zakończyć się jego sukcesem. Bo jak tata się ugnie i w końcu da Krzysiowi komórkę, to Krzyś nauczy się, że krzykiem jest w stanie wymusić na rodzicach określone zachowanie.
Czyli dyscyplina jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła?
Odrobina dyscypliny może tylko pomóc. Czasami przychodzą do mnie mamy i mówią: mój synek ma ADHD, bo cały czas się wierci, nie może się na niczym skupić. A często o żadnym ADHD nie ma mowy. Taki chłopczyk może być dzieckiem żywym i po ludzku niewychowanym. Nikt nie wyznaczył mu granic, nie spotkała go żadna kara za to, że kopnął rówieśnika w piaskownicy. Nie ma obowiązków, które porządkują jego świat.
Pamiętajmy, że nie istnieje gotowa instrukcja obsługi dziecka. Małego człowieka można poznać i zrozumieć tylko wtedy, gdy nawiąże się z nim autentyczną więź emocjonalną. A to można zrobić tylko wtedy, gdy rodzic ma czas, siłę i ochotę na codzienne bycie ze swoim dzieckiem. Nie obok niego, ale z nim. Jeżeli tak się stanie, to nawet największy urwis będzie wiedział, że rodzice chcą dla niego jak najlepiej. I kiedy mówią, że czegoś robić nie należy, to on to zrozumie i zaakceptuje. A tego życzyliby sobie chyba wszyscy rodzice.
Autor Wojciech Harpula
-------------------------------------------------------------------------------------
10 października - Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego
Zdrowie psychiczne jest powszechnym prawem człowieka
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) zdrowie psychiczne to dobrostan fizyczny, psychiczny i społeczny człowieka, a także zdolność do rozwoju i samorealizacji. Zdrowie psychiczne jest równie ważne jak to fizyczne. Dlatego o dobrostan psychiczny dzieci należy troszczyć się na każdym etapie ich rozwoju. Jeśli wyposażysz swoje dziecko w takie umiejętności, jak rozwiązywanie problemów, radzenie sobie z własnymi emocjami oraz nauczysz je samoakceptacji – będzie lepiej umiało pokonywać trudności życia codziennego.
Dzieciństwo jest okresem rozwoju kluczowym dla budowania fundamentów dobrej kondycji zdrowia psychicznego. W okresie przedszkolnym dzieci przechodzą przez wiele momentów ważnych dla ich rozwoju. To czas wzrastania i nauki oraz idealny moment na rozpoczęcie wspierania dobrej kondycji zdrowia psychicznego dziecka. W wieku przedszkolnym dziecko staje się coraz bardziej niezależne i ciekawe świata. Relacje z innymi pomogą mu rozwinąć własny sposób myślenia i zrozumieć otoczenie. Należy zachęcać dziecko do interakcji społecznych poprzez zabawę z innymi dziećmi. Angażuj je do prostych obowiązków domowych, dostosowanych do jego wieku. Wyznacz jasne granice i realistyczne oczekiwania. Jeśli odmawiasz czegoś lub mówisz „nie”, to powiedz dziecku, co wolisz, aby zrobiło w zamian. Pamiętaj, że małe dzieci dopiero uczą się wyrażania siebie i radzenia sobie z emocjami. Jeśli nie mogą komunikować swoich potrzeb, to czasem może to wywoływać złość lub stres. Kiedy dzieci czują się zestresowane lub przytłoczone, potrzebują obecności kochającego dorosłego, który zachowa spokój i pomoże uporać się z ich emocjami. Unikaj wszelkich form przemocy, w tym krzyku i bicia. Kiedy dziecko wychowuje się w środowisku, w którym stosuje się przemoc, może to zaszkodzić prawidłowemu rozwojowi fizycznemu i psychicznemu dziecka oraz spowodować długotrwałe problemy w późniejszym życiu. Niekorzystny wpływ na dziecko mają także częste kłótnie między rodzicami i osobami z jego bliskiego otoczenia. Napięta atmosfera może być dla niego bardzo stresująca. Bywa, że najmłodsi czują się wtedy zaniedbani, bezsilni i bezbronni. Dzieci potrzebują stałej uwagi, miłości i troski o ich zdrowy wzrost i rozwój. Pamiętaj, aby zadbać też o siebie. To normalne, że w różnych momentach będziesz doświadczać wielu skrajnych emocji. Wśród nich może się pojawić radość, frustracja, nerwowość czy poczucie zmęczenia. Zawsze, gdy czujesz się przytłoczony, poświęć trochę czasu na rozładowanie stresu i napięcia. Upewnij się, że masz wokół siebie osoby, które mogą okazać Ci wsparcie. Postaraj się wygospodarować czas tylko dla siebie, aby zaspokoić własne potrzeby. Nie bój się prosić o pomoc.
--------------------------------------------------------------------------------------
JESTEŚ WAŻNY – CZYLI JAK MĄDRZE CHWALIĆ DZIECI
Jesteś ważny – to znaczy, że zależy mi na tobie, kocham cię.
Jesteś ważny – to znaczy, że patrzę na ciebie i cię widzę.
Jesteś ważny – to znaczy, że słucham ciebie i słyszę.
Jesteś ważny – to znaczy, że przytulam ciebie i czuję.
Jesteś ważny – to znaczy, że twoje uczucia są ważne.
Jesteś ważny – to znaczy, że twoje potrzeby są ważne.
Jesteś ważny - co znaczy?
Dorosły, opiekując się dzieckiem, wpływa na kształtowanie jego poczucia własnej wartości. Poczucia własnej wartości rozumiane jako przekonanie, że zasługuje, ma prawo, może być słuchane, traktowane serio nawet jeśli ma dopiero cztery miesiące albo cztery lata. Wbrew pozorom nie oznacza to aprobowania każdego zachowania dziecka czy też spełniania natychmiast każdego jego życzenia. Chodzi raczej o akceptowanie każdego uczucia dziecka oraz dostrzeganie jego potrzeb (które de facto kryją się pod różnymi życzeniami malucha).
W dziecku, które może doświadczyć bycia ważnym dla rodzica lub opiekuna, kształtują się poczucie bezpieczeństwa, poczucie własnej wartości, poczucie pewności swego (tzn. wiem, co czuję; wiem, co myślę; wiem, czego potrzebuję). Na tej podstawie dziecko buduje obraz siebie i obraz świata, w którym żyje. To stanowi o rozwoju inteligencji emocjonalnej dziecka. Na inteligencję emocjonalną składają się takie kompetencje, jak znajomość własnych emocji, kierowanie emocjami, zdolność motywowania się, rozpoznawanie emocji u innych, nawiązywanie i podtrzymywanie związków z innymi. Znajomość własnych emocji (czyli samoświadomość, samozrozumienie) warunkuje u człowieka dobre rozumienie tego, co odczuwa, podejmując różne życiowe decyzje. Kierowanie emocjami wiąże się z umiejętnością radzenia sobie z przykrymi emocjami, odzyskiwania równowagi emocjonalnej po doświadczeniu sytuacji trudnych (np. porażki, niepowodzenia). Zdolność motywowania się polega na podporządkowaniu emocji określonym celom życiowym, co pozwala na osiąganie sukcesów w różnych dziedzinach życia. Rozpoznawanie emocji u innych, czyli empatia, jest podstawową umiejętnością pozwalającą na dobry kontakt z innymi ludźmi, w tym na budowanie i podtrzymywanie związków.
Czy chwalenie, nagradzanie, ocenianie jest dziecku potrzebne?
Pochwała może być dla osoby dorosłej (wychowawcy, rodzica, opiekuna) narzędziem służącym temu, by pokazać dziecku, że jest ważne, to znaczy, że liczy się to, co czuje, co myśli, czego potrzebuje. Nie zawsze dorosły wie lepiej, dziecko przecież też może mieć rację, a dorosły także może się mylić. Dobrze jest, kiedy potrafi przyznać się przed dzieckiem do swoich błędów i przeprosić je, jeśli wyrządził mu przykrość, jeśli je skrzywdził.
Pochwała pochwale nierówna. Pochwała może być doskonale wykorzystanym środkiem wspierającym rozwój osobowy dziecka, jednak może mieć też złe skutki. Dzieje się to wówczas, gdy używana jest w celu manipulowania drugą osobą lub kształtowania w niej tzw. wyuczonej bezradności, czyli całkowitej niemalże zależności od innych. Jeśli intencją chwalącego jest zdobycie sympatii i zaufania osoby chwalonej w celu wpływania na jej decyzje i zachowanie, przy czym równocześnie treść pochwały jest sprzeczna z tym, co faktycznie myśli osoba ją formułująca – wówczas pochwała jest szkodliwa. W innej sytuacji, gdy pochwała staje się jedynym motywatorem działania dla dziecka lub wręcz wzorem, szablonem reagowania dla malucha, dziecko może być narażone na totalną „zewnątrzsterowność”. Chodzi tu o taką sytuację, gdy dziecko nabiera przekonania, że samodzielnie nie jest w stanie podjąć słusznej decyzji w sprawie określonego działania, a polega wyłącznie na informacji od osoby znaczącej (np. pochwała). Stwarza to ryzykowną sytuację w odniesieniu do prawidłowego rozwoju emocjonalnego dziecka. Samoocena dziecka zaczyna zależeć wyłącznie od ocen innych. Dziecko staje się bardzo wrażliwe na ocenę, co może powodować, że będzie się starało zawsze uprzedzać i odgadywać oczekiwania innych osób oraz zachowywać w taki sposób, by uniknąć krytyki, nagany, negatywnej oceny. Taka „chwiejna samoocena” towarzyszy brakowi wiary we własne możliwości, brakowi inicjatywy, lękowi przed niepowodzeniem, uległości, również w wieku młodzieńczym i dorosłym życiu.
Jak mądrze chwalić dzieci?
Punktem wyjścia do dobrego, mądrego chwalenia jest intencja osoby chwalącej. (Czy chwalę szczerze? Czy pochwała ma służyć dobru dziecka, czy raczej mojemu interesowi?).
- Przede wszystkim intencją chwalącego jest, by jego pochwała służyła dobru i rozwojowi dziecka.
- Pochwała jest szczera.
- Pochwała jest adekwatna – tj. sformułowana w taki sposób, aby odpowiadała swoją rangą randze zjawiska, do którego się odnosi – np. jeśli wiemy, że dziecko włożyło niewielki wysiłek w daną czynność, niech nasza pochwała pozostanie raczej skromna; jeśli natomiast maluch bardzo ciężko pracował na jakieś osiągnięcie – pochwała powinna oddawać wielkość tego starania. I oczywiście chodzi o wielkość względną, czyli subiektywną (to, co jednemu przychodzi bez wysiłku, innego kosztuje bardzo wiele trudu).
- Pochwała nie powinna odnosić się wyłącznie do efektu – w zasadzie nie może być od niego zależna (jeśli ma służyć wspieraniu rozwoju dziecka) – chwalimy wysiłek, intencje, starania, postęp.
- Pochwała powinna być raczej informacją zwrotną niż nagrodą. To jest niezmiernie istotne. Rolą pochwały w procesie wychowania i nauczania ma być informowanie dziecka o tym, jak opiekun postrzega jego działanie. Taka informacyjna pochwała powinna równocześnie otwierać dziecko na dalsze działania, na podejmowanie nowych kroków. Powinna kształtować w dziecku ciekawość poznawczą i pragnienie, by zrobić coś więcej, by pójść nieco dalej itp.
- Dobra pochwała powinna być opisowa. Zupełnie inaczej dziecko odbiera komunikat: Widzę, że twój rysunek ma bardzo wiele kolorów. Tato ma tu tak samo niebieskie oczy jak w rzeczywistości. I pamiętałeś nawet o narysowaniu piegów babci Krysi! Niż słyszane już zapewne wielokrotnie zdawkowe: Jaki śliczny rysunek. Kluczowe znaczenie ma tu także mowa niewerbalna, czyli np. kontakt wzrokowy, ton głosu.
- Pochwała jest spójna – język niewerbalny jest zgodny z treścią pochwały. Czasami sam uśmiech, spojrzenie lub gest stanowi doskonałą, wystarczającą pochwałę.
A co z krytykowaniem, karaniem?
Może być konieczne. Może być nawet użyteczne – o ile jest dojrzałe, przemyślane i konstruktywne. O ile sformułowane jest w sposób, który ma służyć dobru dziecka – czyli informujący, a nie taki, który pozwala na upust rodzicielskiej frustracji czy manifestację niedojrzałości emocjonalnej opiekuna. Celem uciekania się do tzw. krytyki lub kary jest ukazanie dziecku konsekwencji jego wyboru, zachowania, które nie jest aprobowane przez rodzica lub wychowawcę.
Intencją opiekuna jest, by dziecko zdobywało większą samowiedzę, uzyskiwało lepszą kontrolę nad swym zachowaniem oraz poznawało zasady współżycia społecznego. Tak więc gdy krytykujemy, starajmy się to czynić poprzez opisywanie zachowania dziecka i uzupełnianie tego opisu informacją o własnych uczuciach. NIE: Dlaczego zbiłeś brata? Jesteś taki niegrzeczny! Jesteś nie-znośny, marudny, złośliwy, agresywny! Jeszcze raz się to powtórzy i nie będziesz oglądał jutro bajek! TAK: Nie podoba mi się twoje zachowanie – to, że zbiłeś brata. Nie zgadzam się na takie zachowanie. Rozumiem, że czujesz złość, zdenerwowanie, ale możesz pokazać ją w inny sposób. Zależy mi na tym, abyś starał się raczej porozmawiać z bratem lub ze mną o tym, co czujesz, zamiast krzyczeć, uderzać i bić. Możesz też odejść na chwilę, aby się uspokoić. Nie zgadzam się na krzyczenie, bicie i uderzanie. Proszę, opowiedz, co się między wami stało. Proszę, pomyśl, co mógłbyś zrobić, aby przeprosić brata / pokazać bratu, że jest ci przykro / pokazać bratu, że go kochasz / to się nie powtarzało w przyszłości.
O mądrym chwaleniu – refleksja podsumowująca
Mądre, przemyślane chwalenie to jeden ze sposobów wyrażania wobec dziecka swoich uczuć, budowania z nim więzi, fundamentalnej dla prawidłowego rozwoju emocjonalnego malucha. Okazujemy dziecku, że jest dla nas kimś ważnym, poprzez to, że mamy dla niego czas, znajdujemy odpowiedni moment na wspólną zabawę, rozmowę, lekką pracę domową, podczas rozmowy z maluchem dbamy o kontakt wzrokowy, czasem także dotykowy, swoją mimiką, gestami i odpowiedziami sygnalizujemy dziecku, że go słuchamy i je słyszymy, staramy się zrozumieć, interesujemy się jego uczuciami, pragniemy dla niego tego, co najlepsze.
Źródło: Czasopismo Bliżej przedszkola 1/208/2019.